środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 3

   To było zaskakujące. Wszedł do komnaty, po krótkiej choć chłodnej rozmowie zdobył jej sympatię, pełną nieufności, ale sympatię. Z czasem była coraz większa, mimo że dalej traktowała go podejrzliwie. Była pewna, że Voldemort  będzie zjawiał się każdego dnia, aby wyciągać z niej informacje o Harry' m bądź też przekonywać ją do swoich racji, dzięki wymyślnym torturom, a jednak on robił całkowicie inaczej. Przy jej boku od śniadania do kolacji był Tom, pod warunkiem, że akurat nie wysyłano go na misje. Dzięki jego wsparciu przestała złościć się, gdy nazywano ją "panną Grindelwald"  w końcu wizje nie pojawiłyby się znikąd.
Westchnęła muskając palcami idealnie przylegające do ciała, granatowe spodnie, które dzięki kilku zaklęciom służyły jej do wszystkiego, treningów magicznych, jazdy konnej, walki na miecze, nawet sztuk walki, których ostatnio zapragnęła się nauczyć. Zarzuciła na siebie luźną, szarą podkoszulkę i spięła włosy w ciasną, wysoką kitkę.  Spojrzała niechętnie na swoją zmęczoną, lecz uśmiechniętą twarz, wzięła się za poprawianie kilku zbłąkanych kosmyków, które zwinnie uniknęły frotki.  Cichy trzask sprawił, że oderwała wzrok od swojego odbicia i spojrzała krytycznie na małą skrzatkę w obdartym stroju.
-Tak, Myszałko?
- Panicz, kazał przekazać, że czeka w jadalni, panno Grindelwald- odpowiedziała skrzatka i za pozwoleniem dziewczyny zniknęła z trzaskiem.
*
   Czarnowłosy zaprowadził ją do sali treningowej, której ściany zrobione były z magicznego szkła. Rozejrzała się z lekkim uśmiechem, mimo że nie była tu po raz pierwszy, pomieszczenie znów zrobiło na niej wrażenie. Było olbrzymie, skrzaty przygotowały packi oraz materace do ćwiczeń, sprzęt do gimnastyki i stolik, na którym postawiły zimną wodę, szklanki i butelkę eliksiru orzeźwiającego. Ponadto zgodnie z rozkazem Toma przygotowano także fortepian, gitarę, skrzypce i mikrofon. Zamrugała wstrząśnięta i wbiła w niego wzrok.
-Po co to?- Wskazała instrumenty.
-Wszystko w swoim czasie- odpowiedział z uśmiechem, który ją zaintrygował, tym bardziej, że w chwili, gdy jego oczy zabłysły prawie niezauważalnie, zrozumiała.
-Już wiem- wyszeptała cicho, mimo tego usłyszał ją.
-Co takiego?
- Porozmawiamy o tym innym razem- stwierdziła ze słabym, nieco wymuszonym uśmiechem.
Bez wahania zrobiła unik, gdy nie uprzedzając zaatakował ją ręką, by po odskoczeniu  wykonać mocny, szybki cios lewą nogą. Nie trafiła, lecz była do tego przyzwyczajona, choć mówił, że idzie całkiem nieźle i tak rzadko udało jej się go uderzyć, gdy na to nie pozwalał.
*
Sparing trwał już od dłuższego czasu, wymieniali cios za ciosem. Hermiona zamierzyła się ręką i odskoczyła, gdy pojawił się zbyt blisko niej, zwinny niczym kot. Zmęczona uderzyła źle zginając nogę, by się nie przewrócić opuściła gardę co wprawnie wykorzystał łapiąc za ręce i wykręcając je do tyłu.  Z jękiem poddała się tym bardziej, że przed oczami zamigotała jej kolejna scena, która wywołała natychmiastową utratę przytomności. 

1 komentarz: